poniedziałek, 18 lutego 2013

Proszę państwa, oto żuczek...

... że tak zacznę dziś, parafrazując wierszyk Brzechwy. Pamiętacie? :) Kiedyś umiałam na pamięć wszystkie te zoologiczne rymowanki, ale teraz pamiętam tylko tę o misiu, dziku i małpie. Hehe, ale mój dzisiejszy żuczek ani nie ma kłów, ani nie jest dziki, ani nie figluje po małpiemu, a rączkę poda chętnie, tylko najpierw przełoży do lewej balonik:
Jeszcze przez chwil parę będzie stał samotnie, ale już wie, że niedługo przydrepta do niego przyjaciel. I już się na powitanie uśmiecha. :)
A do mnie dzięki panu pocztowemu przywędrowała ostatnio karteczka. Bardzo trafnie, bo dokładnie 14 lutego. Dzień dla mnie jak co dzień, ale przecież narzekać nie będę, jeśli coś takiego mi się właśnie wtedy trafia:
Wykonawcy dziękuję! :* Karteczka stoi na stole tuż przy chabrowej ramce na zdjęcia. Pisałam już, że uwielbiam chabry? ;););)

I buziaki szczególne od nas dwóch dla Tiny - wiesz, że wiernie do Ciebie zaglądamy. A że Ty taki pracuś jesteś, że ja ledwo nadążam z czytaniem Twych notek, to może kiedyś, kiedyś uda mi się pisać Ci komentarze w czasie rzeczywistym! :D

środa, 6 lutego 2013

Biało, bielutko

A tak, na przekór. Jeszcze niedawno było pięknie. Wszędzie śnieg, śnieg, śnieg, a nocami jak cudnie padał... Albo siedziałyśmy z Gillankiem z kubkami przy oknie, albo... No właśnie. Albo to:
Wałęsałyśmy się wieczorem po osiedlu i ozdabiałyśmy duże płachty białego płótna naszymi twórczościami. Albo szukałyśmy nietypowych choinek:
A jak chciałyśmy się rozgrzać, to zamieniałyśmy się w małe dzieci. Na dole ja próbuję rozgryźć, jak się bawić na takim urządzeniu:
Chyba je nawet trochę rozruszałam.I siebie przy okazji też. ;)

Ale jak już jestem w domu, to nie mogę oderwać wzroku od prezentu świątecznego od Gillanka. Nie wiem, czy już tu pisałam, ale uwielbiam chabry. Kojarzą mi się z najlepszymi chwilami dzieciństwa na wsi, u mojej ukochanej babci. I niezapomnianym kolorem wina chabrowego - kto widział, ten wie, do czego ono potrafi być baaardzo podobne. :)
Po takich prezentach widać, że są od przyjaciół:
I jeszcze chustecznik! Mój nos jest Ci dozgonnie wdzięczny, Gillankuś! :)

Ale, ale. Ostatnio pisałam, że zaczęłyśmy nowy obrazek SODY. I tak jest, jeden schemacik już gotowy, teraz kolej na mnie, a zdradzę na razie tylko tyle, że temat tym razem mniej kuchenny, a bardziej ogrodniczy. Ale o tym następnym razem. Bo kiedy kanwa z naszą rr-ową SODĄ była u Gillanka, ja skubałam sobie taki mały obrazek, którego co prawda nadal mało, ale będzie więcej, bo wyszywa się szybciutko, a temat wdzięczny. :)
Ciekawe, czy ktoś się już gdzieś kiedyś na niego natknął. :)