piątek, 26 kwietnia 2013

O zapomnianym koniu, który zabijał czas...

 To już dziś! Premiera najnowszego albumu Deep Purple nadeszła szybciej, niż się spodziewałam. Na szczęście! I choć podobno w Polsce oficjalnie płytę będzie można kupić dopiero od poniedziałku, ja już swój egzemplarz mam! :)
 Może się nawet pokuszę o jakąś recenzję z tej okazji... ;)
 A czekając niecierpliwie musiałam czymś zająć ręce, bo już od początku kwietnia byłam niesamowicie podekscytowana. Żuczek mnie odganiała od komputera, bo siedziałabym tylko na oficjalnych stronach  i szukała najświeższych doniesień z Purpurowego Obozu.
 Rany, jaka ja jestem nudna...!

 Przeprosiłam się więc z moim osobistym ufokiem, który leżał od 2 lat w kącie i czasem wołał: jak zaczęłaś, to skończ z łaski swojej!
 Aż mi się wstyd zrobiło, jak odgrzebałam w czeluściach Internetu notkę z ilustrującym moje postępy z haftowaniem karuzelowego konika...
http://zuczekgillanek.blox.pl/2011/09/Miszmasz-imieninowy.html
 Zabrałam się do pracy, pomachałam igłą i coś się ruszyło.
 I jak się rozkręciłam, to zaczęło mnie wciągać! Machałam więc w każdej wolnej chwili (w sensie pomiędzy sprawdzaniem co tam u Purpli słychać) i zadawałam sobie samej pytanie, dlaczego ten biedny koń leżał porzucony tak długo? Przecież świetnie się go haftuje i sam w sobie ładny jest! ;)
  W ciągu trzech tygodni nadrobiłam przynajmniej rok, ale przyznać muszę, że najgorsze dopiero przede mną - na górze obrazka będą bowiem takie same kwiatki, jak na dole, a te dają nieźle popalić. Dużo ich jest, małe są i kolorów tam mnóstwo... Ale efekt wynagradza wszystko. Nawet haftowanie jednego obrazka 4 lata... ;)

piątek, 5 kwietnia 2013

All the time in the world

 Jeszcze 20 dni...
 Po 8 latach czekania na nowy album te 20 dni to jak wieczność, która wlecze się niemiłosiernie...
 Przedsmak w postaci singla wywołał niemałe poruszenie wśród fanów Deep Purple. Ma tyleż samo zwolenników, co przeciwników. ;)
Ja zaliczam się do tych pierwszych. Zdecydowanie!