Jak co roku miałam niemały problem, co też będzie najodpowiedniejszym dla niej prezentem, bo szczęściara dostaje zawsze to, o czym marzy. I to niestety nie ode mnie... ;) W porę przypomniałam sobie jednak dwie rzeczy. Po pierwsze - Marci bardzo podoba się Tatty Teddy, a po drugie - żaliła mi się niedawno, że nie posiada żadnej (sic!) zakładki do książki...
Powstała więc taka:
I nieco wyraźniejszy misio:
Haftowało się bardzo szybko, jednak backstitche omal mnie nie wykończyły. Oczywiście swoim starym zwyczajem, nie trzymałam się schematu konturów prawie wcale. ;P
Najważniejsze, że prezent się spodobał. Jak zostałam zapewniona, jutro Tatty Teddy już pojedzie do pracy z nią. Oprócz zakładki sprezentowałam Marcie też książkę, będzie więc miała co czytać, gdy będzie się przebijała przez zakorkowany Poznań autobusem, tramwajem, kolejnym autobusem... i z powrotem tak samo.
a bo z zakładkami tak jest:)) czyta się dużo książek, a zakładki nikt nie ma :)))) ja haftowanej też nie posiadam :)) bardzo ładny wzór i czasochłonny, ale za to efekt powalający!
OdpowiedzUsuńSlicznie wyszla. Misia TT uwielbiam, chcialabym miec cala jego serie wyhaftowana :)
OdpowiedzUsuń